Czasami życie potrafi przytłoczyć nas w stopniu, którego nawet najśmielsze przewidywania nie mogłyby objąć. Ten tydzień? Był dokładnie takim chaosem, który zmienia wszystko, co do tej pory uważałeś za stabilne. To, co się wydarzyło, wciąż do mnie nie dociera, ale spróbuję to opisać, może jakoś uporządkuję myśli.

W tym tygodniu straciłem najbliższą mi osobę. Śmierć zawsze wydaje się abstrakcją, dopóki nie dotknie nas bezpośrednio. Byłem dzisiaj na terapii, próbując zmierzyć się z tą rzeczywistością, ale chyba jeszcze nie do końca dotarło do mnie, co się stało. Myśl o pogrzebie, o tych wszystkich przygotowaniach, wciąż wydaje się jakaś nierzeczywista, jakbym obserwował to z boku, a nie uczestniczył.

Jakby tego było mało, wczoraj doszło do kolejnej katastrofy. Rozbiłem ciężarówkę służbową. Nie wiem, jak to się stało. Chciałem coś zrobić szybko, bo przecież zawsze brakuje czasu, zawsze gonią terminy. I znowu: pośpiech, rutyna i bam – jest nieszczęście. Kiedy myślisz, że już gorzej być nie może, życie weryfikuje to w sekundę. Teraz czekam na decyzję, co dalej. Czy pociągną mnie za koszty? Pewnie tak. W dodatku muszę przejść doszkolenie, co oznacza, że do środy jestem bez pracy. A bez pracy to wiadomo, że też bez pieniędzy. Jak żyć, kiedy czujesz, że wszystko się sypie?

Na szczęście jutro mam coś, co pozwala mi złapać choć trochę oddechu. Cały dzień spędzam z moją córką. Mam wszystko zaplanowane od A do Z – co, gdzie i kiedy. To nietypowe, bo zazwyczaj nie robię takich szczegółowych planów, ale tym razem to konieczność. Chcę, żeby ten dzień był wyjątkowy, żebyśmy spędzili go intensywnie, robiąc rzeczy, które naprawdę mają znaczenie. Bo czas z bliskimi jest teraz tym, co trzyma mnie na powierzchni.

Patrzę na to wszystko z perspektywy chaosu, ale też pewnej nauki. Życie może być kurewsko ciężkie, ale mimo wszystko znajdują się w nim momenty, które dają nadzieję. Ten czas z córką – to moja nadzieja. Może właśnie w takich chwilach odnajdujemy siłę, której tak desperacko potrzebujemy. Może w tym wszystkim chodzi o to, żeby mimo strat i porażek, znaleźć coś, co daje sens. Nawet jeśli to tylko jeden dzień.

B.