Tak, przeczytałeś dobrze. Jeśli jesteś w ciągu narkotykowym, doskonale wiesz, o czym teraz będę pisał. Ćpanie mefedronu czy innych dragów niesie ze sobą nie tylko błyskawiczne wyniszczenie organizmu, ale też jedne z najgorszych tripów, jakie można sobie wyobrazić. A teraz opowiem Ci, jak to wygląda z pierwszej ręki – bez ściemy, bez cenzury. Każdy, kto choć raz wszedł na ciąg, wie, że sen to luksus, na który nie możesz sobie pozwolić. U mnie zaczynało się niewinnie: jedna noc bez spania. Druga noc – wciąż pełna energii, ale wtedy już wchodziły pierwsze halucynacje. I to nie takie, które wywołują uśmiech. Przy trzeciej nocy czułem się, jakby moje własne ciało i umysł miały się na mnie zemścić.
Widziałem ludzi, rzeczy, potwory – wszystko to, czego oczywiście nie było. Ale w tamtej chwili nie potrafisz tego rozróżnić. To jak pieprzona spirala paranoi i strachu, która ciągnie Cię na samo dno. Jednej nocy, kompletnie zaćpany, wyszedłem na balkon, żeby zapalić papierosa. Na balkonie stał wysoki kwiat. Ale wiesz co? To nie był żaden kwiat. W mojej głowie to był człowiek. Stał tam, gadał do mnie, a ja – jak totalny wariat – odpowiadałem. I nie przez chwilę. To trwało godziny.
Gdy rano spojrzałem na ten kwiat, ogarnęło mnie coś między wstydem a strachem. Ale wtedy myślałem już tylko o jednym – żeby znów wziąć. Bo tylko kolejna działka mogła uciszyć to, co działo się w moim umyśle. Innym razem, naćpałem się tak, że wszędzie widziałem policję. Serio, WSZĘDZIE. W pokoju, za oknem, pod blokiem, w samochodach. Byłem przekonany, że mnie obserwują, że zaraz mnie zgarną. W końcu nie wytrzymałem. Zszedłem na dół, żeby sprawdzić, czy to wszystko jest prawdą.
I wtedy było jeszcze gorzej. Nikogo tam nie było, ale moja głowa wkręciła sobie, że coś tu nie gra. W oddali zobaczyłem kogoś na ulicy, kto do mnie mówił. Podchodzę bliżej, a to… samochód. Tak, stary, pieprzony samochód, który w mojej głowie nagle miał twarz i głos. W tamtej chwili żałowałem, że ten samochód mnie nie potrącił. Wiesz, jak kurewsko nisko trzeba upaść, żeby mieć takie myśli? Z czasem te schizy wracały coraz częściej. Halucynacje, paranoje, strach, który wręcz rozrywał mnie od środka. I wiedziałem, że to nie minie, dopóki nie przestanę ćpać. Ale, jak to bywa, przestałem dopiero wtedy, kiedy mnie zamknęli. Bo sam nie potrafiłem.
B.


Dodaj komentarz