Ostatnio moja terapeutka powiedziała mi wprost Jesteś w nawrocie. Kurwa, nawet nie wiedziałem, co to dokładnie znaczy, ale zacząłem się nad tym zastanawiać. Co robię podobnie jak kiedyś? No i w końcu mnie jebło – znów w coś uciekam. Tym razem w pracę. Pracuję jak pojebany, żeby nie ćpać. Paradoksalnie to właśnie praca, a raczej presja i zmęczenie, pomogły mi wpaść z powrotem w uzależnienie.
Uzależnienie to nie tylko sama substancja – to styl życia, to myślenie, to nawyki, których trudno się pozbyć. Nawet jeśli przestajesz ćpać, to pewne schematy zostają.
Kłamałem bez zastanowienia, jakbym miał to wgrane w system operacyjny. Przykład? Mówiłem, że idę do roboty, choć tak naprawdę potrafiłem przesiedzieć dwa dni w samochodzie, ćpać i udawać, że jestem w delegacji. I po co? Bo nie chciałem wracać do domu. Nie chodziło o moją partnerkę – nigdy nie była problemem. Chodziło o natłok myśli, o ten pierdolony dym w głowie, o wieczny zajazd – w pracy, w domu, wszędzie.
Pamiętam jedną noc, kiedy totalnie rozjebałem się psychicznie. Byłem już kilka miesięcy „czysty”, ale ciśnienie w głowie rosło. Wracałem po robocie, rozjebany i wkurwiony na wszystko. Czułem, że muszę coś zrobić, bo jeśli nic nie zrobię, to się uduszę. No i zaczęła się klasyczna rozkminka:
„Tylko jeden raz, dla rozluźnienia.”
„Przecież nic się nie stanie.”
„Kurwa, i tak nikt się nie dowie.”
I tu zaczyna się ten mechanizm – umysł uzależnionego to mistrz manipulacji, a największe kłamstwa wciska samemu sobie.
Wchodziłem w relacje z każdym, kto ćpał. Chodziło dokładnie o „przyjaźnie”, choć teraz widzę, że to były jedynie transakcje – ja coś miałem, oni coś mieli, razem mogliśmy odpłynąć. Potrzebowałem ludzi, żeby nie być sam, ale w rzeczywistości każdy z nas był samotny jak skurwysyn. Moja partnerka mówiła mi, że te relacje są oparte wyłącznie na ćpaniu. Nie chciałem tego słyszeć, bo musiałbym przyznać jej rację.
Jednym z najbardziej pojebanych aspektów uzależnienia jest impulsywność. Decyzje podejmowane w ułamku sekundy, bez analizy konsekwencji, bez zastanowienia, czy to ma jakikolwiek sens. Po prostu bodziec → reakcja.
I to nie dotyczy tylko ćpania. Wystarczy jedno napięcie, jakiś stres, jakaś emocja i BAM – muszę COŚ zrobić, natychmiast. Może to być wrzucenie całej wypłaty w hazard, może to być kłótnia z kimś, zakończona rzucaniem przedmiotami, może to być nagłe zniknięcie na dwa dni, bo mam dość.
Uzależnienie nie kończy się na rzuceniu ćpania. To nie jest tak, że nie biorę, więc wszystko jest zajebiście. Nawroty to powroty do starych schematów myślowych – kłamstw, fałszywych relacji, impulsywnych decyzji, ucieczek. I właśnie dlatego to wszystko jest takie pojebane – bo największa walka zaczyna się dopiero, kiedy odstawisz to gówno.
B.


Dodaj komentarz