W poprzednim wpisie opisałem, jak przeze mnie moi byli przyjaciele uzależnili się od narkotyków. Namówiłem ich, a potem patrzyłem, jak ich życie się rozpada. Ale na tym się nie skończyło. Najgorsze, co zrobiłem, to uzależnienie mojej najbliższej osoby – mojej byłej narzeczonej.
Przed zamknięciem w areszcie śledczym brałem ogromne ilości narkotyków. Pisałem o tym wcześniej, ale teraz chcę opowiedzieć o tym, jak to wpłynęło na nią. Na początku nie była tym zachwycona. Powtarzała mi, żebym przestał, ale ja byłem zbyt zajęty swoim nałogiem, żeby jej słuchać. Kilka razy, kiedy byłem naćpany, pytałem ją, czy nie chce spróbować. Zawsze mówiła „nie”. Do czasu.
Raz usłyszałem „tak”. Nie wiem, co wtedy poczuła, ale dla mnie to było jak wygrana. W tamtym momencie wydawało mi się, że dzielimy coś wyjątkowego, że to jest jakaś forma bliskości, wspólnego zrozumienia. Zaczęliśmy brać razem – wieczory, dni, cały czas. To, co uważałem za wspólne chwile, było tak naprawdę początkiem końca. Dziś wiem, że to było najgorsze, co mogłem zrobić. Zjebałem jej życie, niszcząc to, co w niej było najpiękniejsze – jej niewinność, jej siłę, jej wiarę w siebie.
Kiedy trafiłem do więzienia, nie miałem z nią kontaktu. Po wyjściu dowiedziałem się, że poszła na terapię zamkniętą. Przez czas, kiedy mnie nie było, brała coraz więcej narkotyków. Ta informacja mnie zniszczyła. Wiedziałem, że to przeze mnie. Ona zawsze była przeciwna narkotykom. Nigdy bym nie pomyślał, że mogę doprowadzić ją do takiego stanu. Wtedy zrozumiałem, jak bardzo byłem zaślepiony swoim nałogiem. Nie tylko nie widziałem jej bólu, ale wręcz go zignorowałem, przekonany, że to, co robię, nikomu nie szkodzi.
Po wyjściu z więzienia zrozumiałem, jak bardzo spierdoliłem jej życie. Wiedziałem, że nie chcę już nigdy nikogo skrzywdzić w ten sposób. Ale życie z świadomością, że to ja ją zniszczyłem, jest trudne. To nie jest coś, co można naprawić jednym przepraszam. To będzie mnie prześladować do końca życia. Każdego dnia zastanawiam się, co mogłem zrobić inaczej, gdzie była ta granica, której nie powinienem był przekroczyć.
Piszę o tym nie po to, żeby się wybielać, ale żeby może ktoś, kto to przeczyta, zrozumiał, jak bardzo narkotyki niszczą życie. Nie tylko twoje, ale i ludzi, których kochasz. Każda decyzja, którą podejmujecie, ma swoje konsekwencje. A czasem te konsekwencje są o wiele gorsze, niż możecie sobie wyobrazić.
B.


Dodaj komentarz